poniedziałek, 31 października 2011

Egocentryk


Bohater tego artykułu jest postacią niezwykle barwną oraz nieszablonową. Praktycznie codziennie można dowiedzieć się czegoś ciekawego na temat tego zawodnika – zdarzy mu się rozbić swoje najnowsze Audi R8, bądź doprowadzić do pożaru własnego domu. Z tego jakże krótkiego wstępu łatwo domyśleć się o kim mowa – o Mario Balotellim.

Swoimi ostatnimi znakomitymi występami w Premier League przypomniał o swojej obecności wielu fanom calcio i nie tylko. Mario w końcu dojrzewa i może wyrosnąć na zawodnika klasy światowej, już niedługo może być wymieniany jednym tchem na równi z Lionelem Messim, czy Cristiano Ronaldo. Oczywiście do obydwu zawodników jeszcze mu daleko, ale jak na razie Włoch nie zawodzi. Z reguły częściej mówiono o nim z powodu różnego rodzaju wybryków, z jakich zasłynął jeszcze z gry w Interze.  Mało który piłkarz decyduje się na odbycie treningu zakładając koszulkę odwiecznego, klubowego rywala – AC Milanu. Niedługo po tym wydarzeniu przyznał, że jest wielkim fanem Rossonerich – tym również nie zjednał sobie fanów. To nie jedyne akcje z udziałem SuperMario. Swego czasu głośno było o proteście przeciwko gry w kadrze Mario Balotelliego. Głównie z powodu jego zachowania zarówno na boisku jak i poza nim. Częste prowokacje, krytykowanie innych, oskarżanie wszystkich dookoła o rasizm i wrogość  - wszystkie te czynniki spowodowały, że włoscy kibice nie chcieli naturalizowanego Ghańczyka w kadrze narodowej Włoch. Nic jednak nie stało na przeszkodzie – urodził się w Palermo i całe swoje dzieciństwo spędził właśnie na Półwyspie Apenińskim. Przyszedł na świat jako Mario Barwuah. Warto odnotować, że prawdziwa rodzina zdecydowała się rozstać synem – powodem były problemy finansowe, przez które rodzice nie mogli zapewnić dziecku odpowiednich warunków.  W wieku trzech lat trafił do rodziny Balotelli: Francesco i Silvii.
Piłkarskiego kunsztu uczył się w Lumezzane, w miejscowej drużynie spędził sześć lat, a następnie przeniósł się do Mediolanu. Start miał fantastyczny. W sezonie 2007/08 otrzymał szansę debiutu w pierwszej drużynie. Zadebiutował w meczu ligowym przeciwko Cagliari, dnia szesnastego grudnia 2007, zmieniając Davida Suazo. W następnym meczu, tym razem w krajowym pucharze, strzelił dwie bramki drużynie Regginy. Rewolucja nastąpiła przy okazji rewanżowego spotkania ćwierćfinału Coppa Italia, na Stadio Olimpico w Turynie, przeciwko Juventusowi. Turyńczycy byli w bardzo korzystnej sytuacji, z Mediolanu udało im się wywieźć cenny remis 2:2 i wystarczył im rezultat bezbramkowy do uzyskania awansu. Przeliczyli się. Katem okazał się nie kto inny, jak właśnie Mario Barwuah Balotelli – strzelec dwóch bramek. Inter wygrał to spotkanie 3:2.
O tym, jak trudnym człowiekiem jest Balotelli przekonał się osobiście Jose Mourinho. Gdy tylko objął stery w Mediolanie, Mario zaczął stwarzać ogromne problemy. Nie chciał brać udziału w treningach, domagał się gry w podstawowym składzie. Innymi słowy – czuł się już na tyle swobodnie, że chciał decydować o obliczu drużyny. Na to jednak nie było mowy. Owszem, otrzymywał szansę od trenera, grał regularnie, lecz nie grał na swojej ulubionej pozycji wysuniętego napastnika, a bocznego atakującego. Nie było to dla niego problemem, ponieważ dalej zdobywał fenomenalne bramki i uciszał krytyków. We Włoszech jednak nie zapisał się złotymi literami na kartach historii Interu. Możliwe, że włoscy fani już nigdy nie wybaczą mu konfrontacji z Francesco Tottim, czy też polemiki słownej z kibicami Juventusu. Dlatego też Mario z uciechą zareagował na informację, że Roberto Mancini pragnie go w swoim zespole, w Manchesterze City.
Po wygraniu Ligi Mistrzów (miał wówczas raptem 20 lat), przeniósł się na Wyspy Brytyjskie. Tam również nie było mu łatwo. Zaczął korzystać z życia pełną gębą. Zaczął zarabiać olbrzymie pieniądze, na które wówczas nie do końca zasługiwał. Z miesiąca na miesiąc jego kariera zaczynała nabierać rumieńców. Najpierw zadebiutował w kadrze narodowej w spotkaniu przeciwko Wybrzeżu Kości Słoniowej (przegranym 0:1), a następnie zaczął strzelać bramki, jak na zawołanie, w Premiership. Pierwszego hat-tricka ustrzelił 28. grudnia 2010 roku. Cesare Prandelii, obecny szkoleniowiec kadry Włoch, zaczął wypowiadać się o Mario w samych superlatywach, chwalił go i na łamach prasy ujawnił, że to wokół niego chce zbudować zespół na Euro. Biorąc pod uwagę obecną formę napastnika byłby to strzał w dziesiątkę. Balotelli walnie przyczynił się do upokorzenia Manchesteru United na Old Trafford poprzez zdobycie dwóch bramek. Szczególnej urody było pierwsze trafienie, kiedy to posłał futbolówkę do bramki po strzale z pierwszej piłki, po ziemi, na długi słupek. To właśnie po tej akcji Balotelli zaprezentował światu koszulkę, z niezwykle adekwatnym pytaniem, odnoszącym się nie tylko do jego poza boiskowych wydarzeń, ale również do jego postawy na murawie – dlaczego zawsze ja? Na to pytanie ciężko odpowiedzieć, aczkolwiek warto pamiętać, że wielu wielkich piłkarzy wyróżniało… równie wielkie ego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz